Gazeta codzienna

Sztuka. Kultura. Nauka.

* * *
Merkuriusz Polski dzieje wszystkiego świata w sobie zamykający dla informacji pospolitej. Od 3 stycznia 1661.
sobota, 11 Maj, 2024 - 06:35

O Bałtyku w starożytności

pon., 10/06/2013 - 22:51

W czasie Cesarstwa Rzymskiego, Bałtyk był znany jako Mare Suebicum lub Mare Sarmaticum (Morze Szwebskie lub Sarmackie). Tacyt w swoich publikacjach z roku 98 n.e.- p.t. "Agricola" i "Germania" opisał je jako Mare Suebicum, nazwane tak od plemienia Suebów, Szwebów. W miesiącach wiosennych, miało to być słonawe morze, gdzie lód złamał się i unosił się w połamanych fragmentach po tafli wody. Suebowie, Szwebi ostatecznie przenieśli się na południowy zachód i zamieszkali w obszarze Nadrenii w nowoczesnych Niemczech, gdzie ich nazwa przetrwała w regionie historycznym znanym jako Szwabia. Jordanes nazwał je jako "Morze Germańskie" w swojej pracy "Getica".

Od czasów Wikingów, Skandynawowie nazywają to morze mianem Austmarr.  To "Morze Wschodnie" , pojawi się w Heimskringla. Saxo Grammaticus zarejestrował w Gesta Danorum starszą nazwę, Gandvik , "- Vik" to wyraz staronordyjski dla "zatoki" , co oznacza, że Wikingowie poprawnie traktowali jej jako zatokę większego morza. Inną formą tej nazwy jest słowo "Grandvik", potwierdzone w co najmniej jednym wydaniu angielskiego tłumaczenia Gesta Danorum, choć może być to też błędem.

 45. Za Swionami rozciąga się inne morze, leniwe i niemal nieruchome. Pogląd, iż otacza ono i zamyka krąg świata, bierze się stąd, że ostatni blask zachodzącego słońca trwa tam do wschodu, i to na tyle jasny, że blakną przy nim gwiazdy. Panuje przekonanie, że gdy wynurza sie ono, można usłyszeć dźwięki i ujrzeć kształty jego koni oraz promienie wokół głowy. Tam już - a wiadomość to prawdziwa - kończy się świat. Zatem na prawym brzegu Morze Swebskie obmywa siedziby Iudów Estiów, którzy mają zwyczaje i strój jak u Swebów, język zbliżony do brytańskiego. Czczą Matkę Bogów. Jako oznakę tych wierzeń noszą na sobie coś w kształcie dzika, co niczym broń czyni czciciela bogini bezpiecznym nawet pośród wrogów, chroniąc go przed wszelkim niebezpieczeństwem. Rzadko czynią użytek z żelaza, częściej z kijów. Zboża i inne płody uprawiają - jak na niedbałych zazwyczaj Germanów - cierpliwie.

Przeszukują też morze i jako jedyni ze wszystkich zbierają na mieliznach i na samym brzegu bursztyn, który zwą glesum. Jaka jego natura i przyczyna powstania, nie pytają - jak to barbarzyńcy - i nie wiedzą. Długo musiał leżeć wśród tego, co wyrzuca morze, póki nasze umiłowanie zbytku nie nadało mu nazwy. U nich jest bezużyteczny. Surowy zbierają, nieobrobiony przewożą, ze zdumieniem przyjmują zapłatę. Można sądzić, że jest to sok z drzew, ponieważ często prześwitują w nim jakieś ziemne lub latające stworzenia, które utkwiwszy w cieczy uwiezione zostały przez szybko krzepnącą substancję.

Przypuszczam, że bujne lasy, czy też gaje - tak jak w odległych krainach Wschodu, obfitych w kadzidło i balsam -   muszą też znajdować się na wyspach i w krajach Zachodu, a ich soki, wyciśnięte promieniami blisko znajdującego się słońca, spływają; do sąsiedniego morza i gnane wiatrem wyrzucane są na przeciwległy brzeg. Jeśli zbliżysz bursztyn do ognia, zapala się jak łuczywo, dając płomień obfity i wonny. Zaraz też staje się miękki niczym smoła lub żywica.

Publiusz Korneliusz Tacyt, Germania [w:] P. Cornelius Tacitus, Germania, tłum. T. Płóciennik, wstęp, komentarz J. Kolendo, Poznań 2008, s. 62-97.

cytat za http://www.traditio-europae.org/Przeklady/P._Korneliusz_Tacyt_Ksiega_o_pochodzeniu_i_siedzibach_Germanow.html

opr. A. Fularz na podst. Wikipedii, Ilustracja: Mapa wybrzeża Bałtyku wg Olaus Magnus 1539 r.