Gazeta codzienna

Sztuka. Kultura. Nauka.

* * *
Merkuriusz Polski dzieje wszystkiego świata w sobie zamykający dla informacji pospolitej. Od 3 stycznia 1661.
czwartek, 2 Maj, 2024 - 04:20

O poszukiwaniach kroniki Nakorsza Warmisza

pon., 28/11/2016 - 15:21

Dyrekcja Biblioteki Narodowej

Szanowny Pan Dyrektor BN

dr Tomasz Makowski

Szanowny Panie Dyrektorze,
Zaginęła publikacja- ongiś najcenniejszy lokalny "klejnot biblioteczny", datowana na podstawie jej treści na lata 300- 335 n.e.- co do której- z racji zgromadzonych materiałów źródłowych- trudno podejrzewać że nie istniała. Chcemy podkreślić że w źródłach istniał także jej domiemany autor Visimar (Wizymir?), który istotnie był królem na tych terenach i jest on bohaterem historii powszechnej późnego antyku, i nawet znamy datę jego zgonu. 
 
Prowadzimy dział starożytności w gazecie Merkuriusz Polski, chcielibyśmy uzupełnić brakujące informacje na temat miejscowych władców mitycznych: Lela i Polela, Lecha, Polacha, zawarte w tej kronice.
 
Mamy propozycję aby sfinansowali Państwo poszukiwania którejś z kopii tego tekstu, albo samego oryginału gramoty na korze, który ktoś wypożyczył i nie oddał, tudzież podjęli współpracę nad montażem finansowym operacji odszukania tej księgi. Niestety, jako że tekst ma co najmniej 3 różnych autorów zapisywanych rozmaicie, nie wspominając o nieustalonym tytule, nie można go było znaleźć nawet w Alba Iulia w Siedmiogrodzie, choć możliwe jest także że owe opisywane tłumaczenie tej publikacji współcześnie nadal istnieje, tylko że w innym księgozbiorze. Możliwe jest również że nadal istnieje oryginał publikacji, wypożyczony z biblioteki i nie zwrócony. Możliwe że kopiowano tą publikację w oryginale i są to dokumenty zapisane zupełnie niezrozumiałym dziś pismem- już w XVI w. nie można ich było odczytać.
 
Być może warto poszukać jakiegoś detektywa od zaginionych publikacji. Już sam opis tej kroniki jest ciekawy. Jest doprawdy zadziwiające że jedyna polska gramota napisana na korze gdzieś zaginęła i nic o niej nie wiadomo. Pracownicy Państwa biblioteki, istotnie próbowali pomóc, ale trudno ustalić tytuł lub autora tej publikacji- przepisywano ją kilkukrotnie, autorów samych kopii było 2, a ich dane można było w rozmaity sposób transliterować, zaś oryginał miał zawierać zupełnie nie dające się współcześnie odczytać pismo. Jest doprawdy zadziwiające że zespół naszego czasopisma był w stanie zdobyć dużo więcej informacji niż można było uzyskać z placówek publicznych. 
 
Próbowaliśmy opisać różne "dziwne" publikacje, i z zaskoczeniem stwierdziłem że część z nich jest przynajmniej częściowo zgodna treściowo z historią powszechną. Być może niektóre publikacje były wyśmiewane bezpodstawnie, skoro istniały, a dziś nie możemy się od Państwa nawet dowiedzieć, czego dotyczyły, i podobne informacje musimy wyszukiwać sami. Trudno dziś zgodzić się z kpinami z publikacji których treści nie możemy odnaleźć i nie wiemy czego dotyczyły.
 
Wydawnictwo chciałoby pozyskać sponsora na poszukiwania zachowanych kopii tej publikacji, choć jest to jedna z kilku podobnych zagadkowych publikacji na których ślad natrafiliśmy. Interesuje nas, czy na pewno nie posiadają Państwo żadnych kopii lub opisów treści tej publikacji, i czy są Państwo zainteresowani próbami odszukania opisanej w tekście kopii tłumaczenia (jak sądzę, powinno ono być w Batthyaneum w Alba Iulia) i innych wzmiankowanych odpisów tej księgi, które, możliwe że jako zapisane zupełnie niezrozumiałym pismem, wylądowały w jakimś dziwnym miejscu.
 
Jak sądzę, konieczne jest zatrudnienie rodzaju detektywa do odnajdywania zaginionych ksiąg i dokumentów. Wydawnictwo dysponuje zaprzyjaźnionym niemieckim archiwistą, który być może podjąłby się tego zadania. Interesuje nas odnalezienie i opublikowanie treści tej dziwnej publikacji.
 
Z wyrazami szacunku,
Adam Fularz
Dział Starożytności 
Merkuriusz Polski
 

Szanowny Panie,

W imieniu Dyrektora Biblioteki Narodowej dr. Tomasza Makowskiego bardzo dziękuję za obdarzenie nas zaufaniem i skierowanie do nas Pańskiego wniosku dotyczącego sfinansowania poszukiwań oryginału bądź kopii tzw. Kroniki Nakorsza Warmisza. Niestety, z przykrością muszę poinformować, że nie możemy pozytywnie odpowiedzieć na Pana prośbę.

Biblioteka Narodowa jest instytucją finansowaną przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego ze środków budżetowych i w związku z tym obowiązują ją ścisłe reguły wydatkowania pieniędzy publicznych. Dlatego każdy wydatek, nawet niewielkiej wysokości, musi być dostatecznie uzasadniony pod kątem celowości, ale także musi być zgodny z zakresem działalności instytucji wydatek taki ponoszącej. Zakres działania Biblioteki Narodowej ujęty jest w Statucie Biblioteki Narodowej, w którym nie przewidziano finansowania przez nią badań, o których Pan wspomina, a tym bardziej - przekazywania środków finansowych osobom trzecim na cele, których Biblioteka Narodowa sama z powyższych powodów realizować nie może.

Nie sądzę też, by inna instytucja utrzymywana ze środków publicznych mogła pozytywnie odpowiedzieć na Pański apel, nawet jeśli takie działania, jak poszukiwania zaginionych dzieł, były w ich statutowym zakresie, ponieważ chodziłoby o znaczną kwotę, przekraczającą normalne, statutowe wydatki budżetowe. Jedyna więc możliwość, jaką widzimy, to podjęcie starań o pozyskanie pieniędzy z tak zwanych grantów czy projektów badawczych. Konkursy na finansowanie badań naukowych ogłaszanie są przez Ministerstwo Kultury i Sztuki oraz przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

Pragnę TAKŻE przypomnieć, że 24 kwietnia 2014 roku wysłaliśmy Panu odpowiedź na list z 20 lutego tegoż roku, w której ustosunkowaliśmy się do Pana głównego pytania, dotyczącego możliwości finansowania przez Bibliotekę Narodową badań poszukiwawczych. Od tego czasu nic się nie zmieniło, jeśli chodzi o zasady wydatkowania środków otrzymanych z MKiDN, a także o obecne zaangażowanie Biblioteki Narodowej w projekty badawcze i dlatego, niestety, musimy odpowiedzieć odmownie na Pańską prośbę.

Z wyrazami szacunku

Sławomir Szyller

Zakład Rękopisów BN

Szanowny Panie,

na polecenie Dyrektora Biblioteki Narodowej dr. Tomasza Makowskiego zostałem upoważniony do udzielenia Panu odpowiedzi na Pańskie pismo z dnia 20 lutego br., dotyczące podjęcia przez Bibliotekę Narodową poszukiwań rękopisu zawierającego tzw. Kronikę Nakorsza Warmisza. W związku z powyższym przekazuję co następuje:
1. Biblioteka Narodowa działa na mocy i w ramach Statutu nadanego przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Zarządzeniem nr 21 z dnia 30 lipca 2007 r. w sprawie nadania statutu Bibliotece Narodowej (Dz. Urz. MKiDN Nr 3, poz. 42, z późn. zm.). Statut nie uwzględnia możliwości finansowania działań detektywistycznych, mających na celu odnalezienie rzeczonego rękopisu, w szczególności jeśli chodzi o finansowanie podmiotów zewnętrznych. Biblioteka Narodowa, będąc instytucją utrzymywaną ze środków publicznych musi ściśle trzymać się przepisów dotyczących gospodarowania środkami budżetowymi i nie może wydatkować nawet bardzo skromnych kwot w sposób nie mający podstawy prawnej.
2. Badania naukowe, jeżeli przyjmiemy, że poszukiwanie tzw. Kroniki Nakorsza Warmisza mogłoby się zmieścić w tym pojęciu, mogą być finansowane ze środków prywatnych, a także publicznych, na przykład w postaci tak zwanych grantów czy projektów badawczych. Środkami takimi dysponuje Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, które ogłaszają konkursy na finansowanie projektów badawczych. Do konkursów tych mogą przystąpić zarówno instytucje, jak i indywidualni badacze, czy zespoły badawcze. Biblioteka Narodowa w tej chwili nie może przystąpić do tak szczegółowych badań, ponieważ na najbliższe lata ma wyznaczone inne, ważniejsze zadania. Dlatego w kwestii finansowania poszukiwań nie pozostaje Panu nic innego, jak przystąpić samemu do któregoś z ogłaszanych konkursów, bądź zainteresować tym projektem badaczy-historyków.
3. Nie będąc instytucją badawczą w dziedzinie historii Polski nie możemy w sposób autorytatywny wypowiadać się w kwestii celowości zaproponowanych poszukiwań oraz wartości naukowej wspomnianej Kroniki. Pragnę jednak zwrócić uwagę na to, że historyka powinna cechować ostrożność w przyjmowaniu wszelkich przekazów historycznych za pewnik, co więcej, powininen on raczej nieufnie podchodzić do dokumentów i przekazów, i dopiero po krytycznej weryfikacji danych może on przyjąć przekazane informacje za w miarę pewne. Niestety, nie wszystko to, co nam poprzednicy przekazali, jest godne wiary. Zdarzało się bowiem, że niekiedy świadomie tworzono nieprawdziwe „fakty”, kiedy zaś indziej błędne informacje przekazywano z powodu na przykład braku odpowiedniej wiedzy. Jak zapewne Pan zauważył, poza XIX-wiecznymi przekazami, nie mamy żadnych nowszych informacji ani badań nad tzw. Kroniką Nakorsza Warmisza. Pozwala to przypuszczać, że historycy nie przywiązują większej wagi do przekazów na temat tego dzieła, choćby z powodu raczej nieprawdopodobnych informacji o istnieniu w IV wieku dziejopisarza plemienia, o którym to plemieniu nawet sześć wieków później niewiele było wiadomo, poza jedną czy drugą wzmianką w późniejszych dokumentach. Wydaje się więc, że nawet jeśli istniał jakiś tekst, przypisywany starożytnemu autorowi, ale powstały w rzeczywistości znacznie, znacznie później, to jego wartość merytoryczna jest równa słynnej Kronice Prokosza pióra Przybysława Dyamentowskiego. A skoro tak, to nie wydaje się, żeby - używając potocznego powiedzenia - „skórka warta była wyprawki”, czyli ewentualne odnalezienie jakiejś kopii poszukiwanej kroniki warte było poniesionych nakładów finansowych. Z całą zaś pewnością badań takich nie należy finansować ze środków publicznych.
Podsumowując: z przykrością muszę Pana poinformować, że – w świetle tego co powyżej, a także biorąc pod uwagę naszą dotychczasową wiedzę na temat naszych zbiorów rękopiśmiennych – Biblioteka Narodowa nie przewiduje przeprowadzenia szczególnych poszukiwań tzw. Kroniki Nakorsza Warmisza, ani nie zamierza takich poszukiwań finansować. Jeżeli uważa Pan za niezbędne prowadzenie dalszych badań na ten temat, proponujemy zwrócenie się z tą kwestią do historyków zajmujących się dziejami Polski, być może oni będą zainteresowani tym problemem.
 
Z poważaniem

Szanowny Panie,
W nauce tropi się fałszerstwa z wielką starannością. Jako statystyk wierzę w możliwości nauki. Zresztą- prace których autentyczność jest podważana, publikujemy ze stosownymi komentarzami i ich historią.

Kronika Prokosza- mimo wszystko jest dość cenna historycznie- daty zgadzają się z historią powszechną antyku bardzo dokładnie, ale udało mi sie zidentyfikować tylko jeden okres- do ok. 406 n.e. Można uznać że jest częściowo poprawna historycznie- aż sam się tym zdziwiłem. Daty w niej zawarte są aż nadto poprawne- więc może istotnie jest jakimś późnym dziełem? 

 
Jeśli istotnie jest to późny utwór, to możliwe że autor ją napisał dość wiernie na podstawie prac historyka T. Nugenta, ale brzmienie nazw postaci jest mocno zeslawizowane. 
 
Nawet jeśli jest to fikcyjna praca,i jest to fałszerstwo z 1574 r, to mimo wszystko byłby to dość dawny i cenny dokument. Zawsze istnieje jakieś małe prawdopodobieństwo że jest to prawdziwy dokument. 

Dla przykładu- dość wyśmiewany Prokosz, Prochorus, Procosius okazał się figurować w rozmaitych, dość starych źródłach. 
Sądzę że opinie historyków "sprzed epoki internetu" są dziś dość kontrowersyjne- nie mieli dostępu do dokumentów, nie byli w stanie określić, które są poprawne i zgodne z innymi źródłami, a które nie. Uznawali kroniki za błędne historycznie, nie mając dostępu do źródeł bądź nie mogli wyszukać w trybie kontekstowym imion czy nazw geograficznych w dokumentach źródłowych. W efekcie współczesna historiografia polska w mojej opinii jest pełna pomyłek sprzed epoki wyszukiwarek kontekstowych. 
 
Prokulf (lat. Proculphus, pontyfikat 986-1014) jest wzmiankowany w Roczniku kapitulnym krakowskim z XIII wieku (Haec sunt nomina pontificum cracoviensium Prohorius, Proculphus, Poppo, Gompo, Rachelinus, Aaron archiepiscopus quintus, Sula cognominatus Lamberlus, beatus Stanislaus Martyr).

O tym, czy autorem był P. Dyamentowski, można dyskutować. Jeśli był fałszerzem, mógł mieć kopie różnych starych dokumentów czy kronik dla własnego użytku. Opinia J. Lelewela nie wydaje się logiczna - jeśli na podstawie tego, że jej kopię posiadał fałszerz dokumentów, mielibyśmy ją określić jako jednoznacznie fałszywą, to jest to jedynie dość wątła poszlaka - jest to raczej po prostu głos sceptyka, który mógł widzieć kopię kroniki, ale domniemanie na tej podstawie, że jej autorem był fałszerz mający jej kopię, jest dla mnie mało logiczną spekulacją. Sprawdzałem tą informację. 

Myślę że ową zaginioną kronikę Wojnana możemy spróbować odszukać sami. Potrzebny jest jednak jej opis- znajdowała się ona ongiś w zbiorach poprzedniczki BN, i nie będąc pracownikiem takiej placówki, nie umiem dokładnie opisać dokumentu, jaki jest poszukiwany. 
Pozdrawiam,
Adam Fularz,
Merkuriusz Polski

opis poszukiwanej publikacji:

wg Specimen catalogi codicum manuscriptorum Bibliothecae Zaluscianae