Gazeta codzienna

Sztuka. Kultura. Nauka.

* * *
Merkuriusz Polski dzieje wszystkiego świata w sobie zamykający dla informacji pospolitej. Od 3 stycznia 1661.
czwartek, 9 Maj, 2024 - 00:20

Światowa kariera wypowiedzi polskiego polityka do protestujących na Ukrainie.

sob., 22/02/2014 - 00:12
Kategoria: 

Słowa polskiego polityka zrobiły ostatnio zadziwiającą karierę. Sądząc z wyników dla frazy "Sikorski AND itv AND dead" w wyszukiwarce Google, w ciągu kilku - kilkunastu godzin wyprodukowano ok. 3,08 miliona tekstów na ten temat. Polski polityk wypowiedział się przy przywódcach ukraińskich prostestów i przy kamerach, grożąc protestującym w Kijowie śmiercią ("If you don't support this [deal]you'll have martial law, you'll have the army. You will all be dead", co w tłumaczeniu brzmi:

"Jeśli nie poprzecie tego [porozumienia- przyp. red.] będziecie mieli prawo wojenne, będziecie mieli armię. Wszyscy będziecie martwi."

Wypowiedź zrobiła karierę- zacytowano ją ok. 500 razy w światowych wiadomościach prasy z całego świata w całości, nie wspominając różnych innych wersji skróconych [2]. Po wpisaniu "Sikorski" do wyszukiwarki tweetów "Sikorski" w ledwie kilkanaście godzin po tej wypowiedzi, znalazłem co najmniej 100 najrozmaitszych tweetów i re-tweetów tej wypowiedzi. [1] Jego 13- sekundową wypowiedź w jednym tylko serwisie Youtube odtworzono 294,553 razy.

Temat ozdobił nagłówki czołowych opiniotwórczych czasopism świata: The Guardian, The Telegraph, The Independent, Reddit, Huffpost, nie wspominając dziesiątek dziwnych serwisów internetowych hołdujących domniemaniom i podejrzeniom. Wypowiedź polskiego polityka trafiła nawet do "odbytu Internetu", serwisu 4chan.org, uważanego za najokrutniejsze i najmniej cenzurowane popularne światowe medium.

por. link: http://www.theguardian.com/world/video/2014/feb/21/ukraine-polish-minister-protest-leader-you-will-all-be-dead-video

Dlaczego polski polityk wypowiedział te słowa? Ukraiński dyktator istotnie próbował wprowadzić wojsko na ulicę, ale ustawowo odebrano mu prawa do wprowadzenia stanu wyjątkowego, czyniąc go.... bezbronnym.

"Now confirmed that President Yanukovich tried to get the Army as well to move against protesters. He wanted same in 2004 but was stopped" Tweet from Carl Bildt, Swedish Foreign Minister @carlbildt. 5:49 PM - 21 Feb 2014

Wszak już zmieniono prawo ukraińskie, prezydent nie mógł już samowolnie ogłosić stanu wojennego. To co mówił polski polityk było może wynikiem nieprzygotowania merytorycznego -jak wówczas informowała polska prasa, np. dziennik "Rzeczpospolita", armia odcięła się od okrutnego polityka- więc tamtejszy tyran mógł liczyć na 8 tys. sił Berkutu i w tym samym czasie w popłochu pryskali już za granicę jego stronnicy. Nawet w polskiej prasie publikowano wówczas wypowiedzi ukraińskich wojskowych na temat szans użycia wojska do tłumienia tej wojny domowej, w której znaczna część kraju została już wyzwolona od wpływu dyktatora, a jeden region ogłosił wówczas nawet formalnie separację, kolejne ogłosiły podobne plany. 

Wydaje się że niezbyt przemyślana wypowiedź znów zaogniła stosunki z częścią, możliwe że zdecydowaną większością, politycznie podzielonych mieszkańców sąsiedniego kraju, grożąc publicznie i w obecności kamer - śmiercią dla protestujących, co widocznie samym protestującym wydawało się na tyle mało prawdopodobne, że rada Majdanu nie zaakceptowała wynegocjowanego z kilkoma liderami porozumienia, a na scenie wystąpił z krótkim acz treściwym przemówieniem jakiś - wg komentatorów - radykalny ale nie związany z żadną organizacją poza swoją "sotnią" - dowódca jednej z uzbrojonych stron tej wojny domowej, zapowiadając szturm na dzielnicę rządową, jeśli dyktator z krwią ludności cywilnej na rękach- nie odejdzie odpowiednio szybko. To było oficjalne ultimatum walczącej ludności z placu wiecowego (majdanu). 

Tymczasem 22 lutego 2014, już po ucieczce ukraińskiego dyktatora, ok. godz. 8.30 i ok. godz. 9:40 dnia 22.lutego 2014 stacja TVN 24 jeszcze nadawała w pasku najnowszych informacji apel polskiego ministra do protestujących, aby dotrzymali warunki porozumienia dające tyranowi władzę jeszcze do końca roku. Już o 9.58 ogłoszono pogłoski o jego dymisji. Ok. 10.34 cała dzielnica rządowa wraz z wejściem do parlamentu była pod kontrolą sił antyrządowych. Biura zostały zapieczętowane przez siły rządowe, i zostały pozostawione bez opieki. O godz. 11.38 podano że Turchenov (Turczynow?), konserwatysta, jest nowym speakrerem, przewodniczącym parlamentu.

Dnia 21 lutego 2014, 21:11 stacja TVN24 ogłosiła następującą informację:

"Minister odniósł się do wieści napływających z Kijowa, według których radykalni aktywiści na Majdanie zdecydowanie odrzucają porozumienie i stawiają ultimatum Janukowyczowi, aby ustąpił do godziny 10 jutro rano. Przyznał, że jest groźba, iż porozumienie zostanie zerwane.

Sikorski wyobraża sobie, że "część Majdanu" może ruszyć juro na pałac prezydencki, którego ochrona jest osłabiona przez wycofanie części funkcjonariuszy. Minister tłumaczy, że ewentualny atak na siedzibę Janukowycza dałby władzy "wiarygodny argument" przemawiający przeciw opozycji. 

- Apeluję do wszystkich odpowiedzialnych Ukraińców. To jest Wasza wielka szansa. Dajcie temu porozumieniu możliwość zadziałania, choćby kilka dni. W moim osądzie na dzisiaj więcej uzyskać się nie dało i taka szarża radykalna może się bardzo źle skończyć - przestrzegł Sikorski."

wg http://www.tvn24.pl/sikorski-o-kulisach-negocjacji-porozumienie-wisialo-na-wlosku-wiecej-uzyskac-sie-nie-dalo,400814,s.html

Sądziłem że reprezentant polskich władz będzie bardziej na bieżąco wobec sytuacji politycznej, i nie będzie używać takich argumentów wobec protestujących, aby podpisano porozumienie z dyktatorem znacznie bardziej krwawym niż wszystko co mieliśmy w Polsce pod koniec komunizmu. Dyktator ów już zbiegł, możliwe że do Rosji, zaś jakiś samolot odleciał wówczas i to aż prawdopodobie do Emiratów Arabskich- jak podał Kanał 5 (stan na godz. godz. 11.13, 22-02-2014 r.). 

Scenariusz domniemanego konfliktu rysowany przez polskiego polityka nie był w ogóle realny prawnie po dokonanych tam zmianach prawnych w uprawnieniach prezydenta- nie miał on prawa już ogłosić stanu wyjątkowego, cofnięto mu te uprawnienia, gdy część polityków partii rządzącej po prostu uciekła. Wówczas już trwało na Ukrainie gorączkowe palenie niewygodnych dokumentów. Ukraiński prezydent nagle stracił władzę nad ochraniającymi go jednostkami, odwołanymi do koszar, i w tym momencie pojawił się polski polityk ze swoją jednoznaczną propozycją wyboru dla protestujących, masowo podchwyconą przez komentatorów światowej prasy. Poproszeni o komentarze zwykli internauci napisali mi że:

" Użycie gry słów albo-albo jest propozycją nie do odrzucenia w polityce"

a najwięcej poparcia zebrała odpowiedź:

"No nie wierzę, że muszę tłumaczyć ale jednak - on powinien straszyć Janukowycza a nie protestujących, jest ministrem niezależnego państwa, podobno przychylnego Majdanowi a podwinął ogon i zmyka jak ostatni tchórz po przekazaniu tego co mu przekazali ukraińscy włodarze. Serio tak trudno to zrozumieć?"

Nie jestem przekonany że mam słuszność, jednak trudno mi uwierzyć w "wersję syryjską" na Ukrainie- tyran zwyczajnie nie miał poparcia armii. Zresztą europejska "zimna wojna" jest już faktem od czasów konfliktu w Syrii. Być może polskiemu politykowi można doradzić by czytał najnowsze informacje i ciekawe analizy światowej polityki, na przykład pióra Roberta Fiska? I być może- polski polityk został wprowadzony w błąd albo po prostu okazał się tchórzliwy? Skoro protestujący są zdesperowani, to może powinien uszanować ich wybór, zamiast przekazywać jednoznaczne opinie?

Polski polityk zachował się jak - gdyby: straszył Rosją, ale ów "rosyjski straszak" utrzymywany jest u władzy niemalże wyłącznie za europejskie pienądze, bo surowce to 90 % eksportu Rosji, przez co siła rosyjskich władz pochodzi po prostu w dużej mierze z pieniędzy Europy Zachodniej. Groźba zachodnioeuropejskich środowisk odnośnie ustanowienia nowej "żelaznej kurtyny" i odcięcia dopływu dewiz w zamian za przesył surowców, zamknięcie i zakręcenie rosyjskich rurociągów na zachód kontynentu, mogłoby oznaczać kres potęgi tego- wyhodowanego w dużej mierze z pieniędzy zamożnej demokratycznej części Europy- "imperium strachu".

Bronią nuklearną trudno jest opłacić urzędników, załatać dziury w drogach czy wyżywić głodująch. Światowe "strachy" mają swoje słabe strony w ich gospodarkach. Istnieją, bo ich przewiny są po prostu tolerowane przez decydentów bardziej "moralnej" i "demokratycznej" części świata, ale - ta tolerancja może się kiedyś skończyć ich izolacją do roli przerażających, choć nie aż tak groźnych dla reszty świata społeczno- gospodarczych skansenów w rodzaju Korei Północnej.

opr. A. Fularz dla Gazeta Poselska 2014 r.

[1] http://inagist.com/search?q=sikorski%20dead

[2] https://www.google.pl/webhp?sourceid=chrome-instant&rlz=1C1RNHN_enPL466PL467&ion=1&ie=UTF-8#q=%22you'll+have+martial+law%2C+you'll+have+the+army.+You+will+all+be+dead%22

[3] https://www.google.pl/search?q=itv+and+sikorski+and+dead&newwindow=1&client=firefox-a&rls=org.mozilla:pl:official&channel=sb&noj=1&ei=4d0HU_DIH4OLtAa-0oGACA&start=90&sa=N&biw=1241&bih=545